Typ tekstu: Książka
Autor: Kolińska Krystyna
Tytuł: Orzeszkowa, złote ptaki i terroryści
Rok: 1996
uśmiechem. Nie pociągały go zbytnio te na wpół dziecinne jeszcze kształty, szczupłe ramionka, nie podniecał bezbarwny wyraz oczu... Ale słowo się rzekło... cielątko u płotu...

Spowitą w ślubne zawoje, wziął na ręce niewiele ponad półtora metra wzrostu liczącą "figurkę". Słusznego wzrostu, silny pan młody nie odczuł ciężaru panny młodej. Śnieżna puszystość poduszek, atłas kołdry - wszystko w dziewiczym kolorze. Nikłą postać ułożył jak lalkę wśród tej nieskazitelnej bieli. - Jak miękko, jak rozkosznie - szczebioce panna młoda, przesuwając dłońmi po pościeli. - To prawdziwy puch łabędzi! - Łabędź - uśmiech pana młodego pod pięknie przystrzyżonym wąsem. - I ja w roli Zeusa, a to dziewczę - Ledą. Co się
uśmiechem. Nie pociągały go zbytnio te na wpół dziecinne jeszcze kształty, szczupłe ramionka, nie podniecał bezbarwny wyraz oczu... Ale słowo się rzekło... cielątko u płotu...<br><br>Spowitą w ślubne zawoje, wziął na ręce niewiele ponad półtora metra wzrostu liczącą "figurkę". Słusznego wzrostu, silny pan młody nie odczuł ciężaru panny młodej. Śnieżna puszystość poduszek, atłas kołdry - wszystko w dziewiczym kolorze. Nikłą postać ułożył jak lalkę wśród tej nieskazitelnej bieli. - Jak miękko, jak rozkosznie - szczebioce panna młoda, przesuwając dłońmi po pościeli. - To prawdziwy puch łabędzi! - Łabędź - uśmiech pana młodego pod pięknie przystrzyżonym wąsem. - I ja w roli Zeusa, a to dziewczę - Ledą. Co się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego