Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
Widzę, że jestem sam. Wszyscy dookoła nie żyją. Za rogiem zrujnowanej nadbudówki masakra. Jeden człowiek bez rąk i nóg, dogorywa. Drugi żywy, otępiały, klęczy nad jakimś ciałem. W rękach trzyma serce, któreÉ ciągle bije. Mój żołądek reaguje jak wyrzutnia. Uups! Truchtem obiegam gruzy, wymiotując na spodnie i karabin. Rany, znowu rąbią z tych pepanców. Z dołu wrzaski cywilów. Następny pocisk rozwala narożnik parteru. Zza placu słychać warkot odkrytego transportera. Znowu biegiem na dół. Recepcja, dwie pancerne piąchy w jedną rękę i nazad na dach. W porządku, są wystarczająco blisko. Nie może być pudła. Pierwszy w cel. No, prawie w cel. Ważne
Widzę, że jestem sam. Wszyscy dookoła nie żyją. Za rogiem zrujnowanej nadbudówki masakra. Jeden człowiek bez rąk i nóg, dogorywa. Drugi żywy, otępiały, klęczy nad jakimś ciałem. W rękach trzyma serce, któreÉ ciągle bije. Mój żołądek reaguje jak wyrzutnia. Uups! Truchtem obiegam gruzy, wymiotując na spodnie i karabin. Rany, znowu rąbią z tych pepanców. Z dołu wrzaski cywilów. Następny pocisk rozwala narożnik parteru. Zza placu słychać warkot odkrytego transportera. Znowu biegiem na dół. Recepcja, dwie pancerne piąchy w jedną rękę i nazad na dach. W porządku, są wystarczająco blisko. Nie może być pudła. Pierwszy w cel. No, prawie w cel. Ważne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego