Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
żebra i ocierając krew z nosa. Zwłaszcza Reynevanowi - co uwadze chłopca nie uszło - jeździec przypatrywał się wyjątkowo uważnie.
- No, no - powiedział wreszcie. - Sytuacja klasyczna. Jak w bajce. Bagienko, most, koło, tarapaty. I pomoc jak na zawołanie. Nie przyzywaliście aby? Nie lękacie się, że wyjmę i każę podpisać cyrografy?
- Nie - rzekł rabbi. - Nie ta bajka.
Jeździec parsknął.
- Jestem Urban Horn - oznajmił, patrząc wciąż wprost na Reynevana. - Komuż to wraz z moim Belzebubem pomogliśmy?
- Rabbi Hiram ben Eliezer z Brzegu.
- Dorota Faber.
- Lancelot z Wozu - Reynevan, mimo wszystko, nie miał jakoś zaufania.
Urban Horn parsknął znowu, wzruszył ramionami.
- Tuszę, że w stronę Strzelina
żebra i ocierając krew z nosa. Zwłaszcza Reynevanowi - co uwadze chłopca nie uszło - jeździec przypatrywał się wyjątkowo uważnie. <br>- No, no - powiedział wreszcie. - Sytuacja klasyczna. Jak w bajce. Bagienko, most, koło, tarapaty. I pomoc jak na zawołanie. Nie przyzywaliście aby? Nie lękacie się, że wyjmę i każę podpisać cyrografy? <br>- Nie - rzekł rabbi. - Nie ta bajka. <br>Jeździec parsknął. <br>- Jestem Urban Horn - oznajmił, patrząc wciąż wprost na Reynevana. - Komuż to wraz z moim Belzebubem pomogliśmy? <br>- Rabbi Hiram ben Eliezer z Brzegu. <br>- Dorota Faber. <br>- Lancelot z Wozu - Reynevan, mimo wszystko, nie miał jakoś zaufania. <br>Urban Horn parsknął znowu, wzruszył ramionami. <br>- Tuszę, że w stronę Strzelina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego