Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
tu nie ma. To, co się zaraz stanie, w ogóle mnie nie dotyczy. W ogóle. Ani trochę.
Bonhart zaśmiał się.
- Ty, zdaje mi się, pochlebiasz sobie zbytnio. Muszę rozwiać te mrzonki. Rozbieram cię, idiotko, by sprawdzić, czyś nie ukryła na sobie magicznych sigli, heksów albo amuletów. Nie po to, by radować oczy twą pożałowania godną golizną. Nie wyobrażaj sobie diabeł wie czego. Jesteś chudym, płaskim jak decha niedorostkiem, na domiar złego brzydkim jak trzydzieści siedem nieszczęść. Wierę, gdyby nawet bardzo mnie sparło, wolałbym wychędożyć indyka.
Zbliżył się, rozrzucił jej odzież czubkiem buta, otaksował wzrokiem.
- Mówiłem, wszystko! Kolczyki, pierścionki, naszyjnik, bransoletka!
Skrzętnie
tu nie ma. To, co się zaraz stanie, w ogóle mnie nie dotyczy. W ogóle. Ani trochę. <br>Bonhart zaśmiał się.<br>- Ty, zdaje mi się, pochlebiasz sobie zbytnio. Muszę rozwiać te mrzonki. Rozbieram cię, idiotko, by sprawdzić, czyś nie ukryła na sobie magicznych sigli, heksów albo amuletów. Nie po to, by radować oczy twą pożałowania godną golizną. Nie wyobrażaj sobie diabeł wie czego. Jesteś chudym, płaskim jak decha niedorostkiem, na domiar złego brzydkim jak trzydzieści siedem nieszczęść. Wierę, gdyby nawet bardzo mnie sparło, wolałbym wychędożyć indyka. <br>Zbliżył się, rozrzucił jej odzież czubkiem buta, otaksował wzrokiem. <br>- Mówiłem, wszystko! Kolczyki, pierścionki, naszyjnik, bransoletka! <br>Skrzętnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego