psu wybiję oko. Może Kurtyka, co? To<br>podobne do tego fałszywca. A może Janiszewski? Nie. A kto? Zaprowadź<br>mnie. Zaprowadzisz? Pies żeś, to przecież trafisz. Musisz trafić.<br> Ale Kruczek tarmosił tylko łbem w tych wujkowych kolanach, wyrywał<br>się, popiskiwał, nie rozumiejąc, czego wujek się wścieka, bo on,<br>Kruczek, chciałby się radować, że wrócił.<br> Prosiła wujenka Marta, nie męcz go, Władziu. Prosiła wujenka<br>Jadwinia, dej mu, Władek, spokój. O, dobrze, że wrócił. A z jednym<br>okiem czy z dwoma tak samo jest Kruczek. Prosiła matka, coś się głupi<br>tak zawziął? Pies, a mądrzejszy od ciebie. Aż w końcu dziadek trzasnął<br>się w