Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
toczące się po policzkach, pochylała głowę i nuciła cichutko:
Dzwonią zegary,
a ja smutna płaczę,
biją zegary,
ja się niepokoję,
myślę, że Stanko
już w dźwierze kołacze,
a to serduszko
puka w piersi mojej.
Nie pojawiał się jednak ten, na kogo czekała, choć wiele ludzi odwiedzało dom Toruńczyka. Zachodzili często rajcy dopytując, jak postępuje budowa wielkiego zegara. Kołatali żeglarze prosząc o małe czasomierze, które by ułatwiły im nawigowanie*. Najczęściej zaś pojawiał się snycerz Kunc.
Był to człek barczysty, ciemnobrody. Krzaczaste brwi zrastały mu się nad krzywym, wydatnym nosem, a oczy tliły się posępnym blaskiem. W mieście opowiadano o nim straszne wieści
toczące się po policzkach, pochylała głowę i nuciła cichutko: <br>Dzwonią zegary, <br>a ja smutna płaczę, <br>biją zegary, <br>ja się niepokoję, <br>myślę, że Stanko <br>już w &lt;orig&gt;dźwierze&lt;/&gt; kołacze, <br>a to serduszko <br>puka w piersi mojej. <br> Nie pojawiał się jednak ten, na kogo czekała, choć wiele ludzi odwiedzało dom Toruńczyka. Zachodzili często rajcy dopytując, jak postępuje budowa wielkiego zegara. Kołatali żeglarze prosząc o małe czasomierze, które by ułatwiły im nawigowanie*. Najczęściej zaś pojawiał się snycerz Kunc.<br>Był to człek barczysty, ciemnobrody. Krzaczaste brwi zrastały mu się nad krzywym, wydatnym nosem, a oczy tliły się posępnym blaskiem. W mieście opowiadano o nim straszne wieści
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego