Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
mógłby prokurator
dostęp do kranu odciąć kratą.

Oparty o bezbożną władzę
rozwija się interes święty
i naszych dzielnych chwatów spółka
zgarnia krociowe dywidendy.
Ach! nie masz to, jak życie w Pcimiu!
Po prostu istna to idylla!
W nowej dzielnicy Zbójnikowo
za willą się buduje willa!
Powstał też w mieście klub rajdowca,
nocny kabaret Czarna owca
i, choć się o tym mało słyszy,
przytulny puff dla towarzyszy.

Pewnego dnia do gabinetu,
w ukłonach gnąc się, wszedł Wylizuch,
ten z socjalnego, i powiada:
Ja, towarzyszu, w sprawie zgryzu.
Zgryz mamy mianowicie taki:
zgłasza się majster z kombinatu,
że mu niesłusznie wymówiono.
To nie
mógłby prokurator<br>dostęp do kranu odciąć kratą.<br><br>Oparty o bezbożną władzę<br>rozwija się interes święty<br>i naszych dzielnych chwatów spółka<br>zgarnia krociowe dywidendy.<br>Ach! nie masz to, jak życie w Pcimiu!<br>Po prostu istna to idylla!<br>W nowej dzielnicy Zbójnikowo<br>za willą się buduje willa!<br>Powstał też w mieście klub rajdowca,<br>nocny kabaret Czarna owca<br>i, choć się o tym mało słyszy,<br>przytulny puff dla towarzyszy.<br><br>Pewnego dnia do gabinetu,<br>w ukłonach gnąc się, wszedł Wylizuch,<br>ten z socjalnego, i powiada:<br>Ja, towarzyszu, w sprawie zgryzu.<br>Zgryz mamy mianowicie taki:<br>zgłasza się majster z kombinatu,<br>że mu niesłusznie wymówiono.<br>To nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego