kiedy robiliśmy dla TV "Dom kobiet". Ustaliliśmy z reżyserem, jak będzie się kończyła moja rola, tymczasem w ostatniej chwili dowiedziałam się, że zakończenie ulega zmianie. Gdyby mi powiedział wcześniej, poprowadziłabym rolę inaczej, teraz było za późno. Wyszłam ze studia tak jak stałam - w czarnej sukience, bo grałam wdowę, w samych rajstopach, bo pantofle gdzieś się zapodziały - i poszłam asfaltem w kierunku Bukszpanowej. Nie od razu zorientowali się, że nie ma mnie na Woronicza. Kiedy do nich dotarło, zadzwonili do mnie do domu. Zapytałam, jakie zakończenie będę grała jeśli wrócę, odpowiedzieli, że ustalone wcześniej. Wróciłam więc i zagrałam. Nawiasem mówiąc jako jedyna