pieniędzy, więc trudno mówić o rozpasanej konsumpcji. Najwięcej chyba piją młode dziewczyny, których narzeczeni są na froncie. Czasem ktoś wrzuci granat do lokalu, o którego właścicielu wiadomo, że uchyla się od wojska, robiąc interesy na wojnie. Siedziałem z Bibą, do niedawna piłkarzem miejscowego klubu, a dziś właścicielem modnej kawiarenki, pociągałem rakiję w jego miłej knajpce, kiedy zabił się ten dwudziestoletni chłopak. Telewizor nastawiony był na program chorwacki, ale bez dźwięku, bo z magnetofonu leciało "Mindżuszari". Kiedy ludzie się rozeszli od samobójcy, my z Bibą wróciliśmy do jego kawiarni. Patrzył smętnie na stłuczone szkło. Naprawa będzie drogo kosztować. Ten chłopak, który zbił