Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
woskową, od której biło suszonymi gruszkami, świętomikołajowym piernikiem i nieszporami.
- Przywieźli mi to z kooperatywy. Zamówiłem jeszcze w grudniu. Jeden wojskowy zmuszony był likwidować pasiekę... Przeniesiony na południe, do Polski. Tutejsi pszczelarze solidarnie odkupili od niego po dwa, trzy ule. Ktoś tam jeszcze miodarkę, a ja w sam raz kilka ramek, jak pan widzi... Mam tam pod ostatnią jabłonią jeden słaby pień.
- "Pień?"
- Dosłownie... znaczy ul wydrążony w pniu. Kiedyś tylko takie istniały... Posługujemy się tym terminem w naszym bartniczym żargonie - śmieje się - jak dawniej posługiwaliśmy się łaciną.
Spoważniał, jakby pożałował dowcipu. W zamyśleniu, zamiast oprzeć ramkę o pozostałe, położył ją
woskową, od której biło suszonymi gruszkami, świętomikołajowym piernikiem i nieszporami. <br>- Przywieźli mi to z kooperatywy. Zamówiłem jeszcze w grudniu. Jeden wojskowy zmuszony był likwidować pasiekę... Przeniesiony na południe, do Polski. Tutejsi pszczelarze solidarnie odkupili od niego po dwa, trzy ule. Ktoś tam jeszcze miodarkę, a ja w sam raz kilka ramek, jak pan widzi... Mam tam pod ostatnią jabłonią jeden słaby pień. <br>- "Pień?" <br>- Dosłownie... znaczy ul wydrążony w pniu. Kiedyś tylko takie istniały... Posługujemy się tym terminem w naszym bartniczym żargonie - śmieje się - jak dawniej posługiwaliśmy się łaciną. <br>Spoważniał, jakby pożałował dowcipu. W zamyśleniu, zamiast oprzeć ramkę o pozostałe, położył ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego