Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Do widzenia.
Zgasiła i wyrzuciła papierosa, po czym, nie spojrzawszy nawet na skonfundowanego Nicholasa, wyszła z ambulatorium. Drzwi trzasnęły głośno.
*
W końcu oczywiście spóźnił się na otwierający konferencję wykład Vassone. Rozmowa z generał Kleist - w istocie bardziej przypominająca policyjne przesłuchanie - powracała doń echami poszczególnych zdań, przewijał ją sobie w pamięci raz za razem, usiłując doszukać się jakiegoś głębszego sensu, bezskutecznie. O co jej chodziło? Jeśli próbowała go wrobić w odpowiedzialność za klęskę, to dlaczego o tym ostrzegała? Jeśli naprawdę usiłowała zawiązać jakiś sojusz - czemu obrzucała go obelgami? I o jakiego znowuż grzyba jej chodziło?
Wielka sala wypełniona była w jednej trzeciej. Gdy Vassone
Do widzenia. <br>Zgasiła i wyrzuciła papierosa, po czym, nie spojrzawszy nawet na skonfundowanego Nicholasa, wyszła z ambulatorium. Drzwi trzasnęły głośno. <br>*<br>W końcu oczywiście spóźnił się na otwierający konferencję wykład Vassone. Rozmowa z generał Kleist - w istocie bardziej przypominająca policyjne przesłuchanie - powracała doń echami poszczególnych zdań, przewijał ją sobie w pamięci raz za razem, usiłując doszukać się jakiegoś głębszego sensu, bezskutecznie. O co jej chodziło? Jeśli próbowała go wrobić w odpowiedzialność za klęskę, to dlaczego o tym ostrzegała? Jeśli naprawdę usiłowała zawiązać jakiś sojusz - czemu obrzucała go obelgami? I o jakiego znowuż grzyba jej chodziło? <br>Wielka sala wypełniona była w jednej trzeciej. Gdy Vassone
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego