ze spróchniałej futryny, gdy otwarł drzwi do ciemnej i stęchłej sionki, znowu byłem tylko tym czym byłem i zbierało mi się na płacz.<br>A Ojciec, już przestępując przez próg, jakby odczuł, co się ze mną dzieje.<br>Obrócił mnie twarzą do siebie, potrząsnął za ramiona, klepnął przez plecy.<br>Jednak wbrew tym raźnym i wesołym ruchom drżał mu niezwykle głos, próbował mnie pocieszyć: - No, Stefciu... No, Stefciu...<br>No, to jesteśmy obaj, ja i ty... A i Rajka, widzisz, a to już nie tacy bardzo sami.<br>Choć stał pod światło, w obramieniu drzwi, dostrzegłem, że mruga powiekami prędko, prędko.<br>I tak weszliśmy do naszego