Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
załadowane, sierżant zezwolił Kazimierzowi udać się na pół godziny do miasta celem posilenia się czymkolwiek.
Nie wybierając długo, wszedł Kazimierz do pierwszej spotkanej za bramą traktierni. Gospodarz stojący w progu poprowadził go przez izbę szynkową do małego alkierzyka, przy czym kłaniał się niezwykle przyjaźnie, jak dobry znajomy i z osobliwszą rewerencją, szurał po podłodze rozdeptanymi pantoflami.
Uprzejmym basem, jak gdyby nucąc, wyrecytował płynnie wszystkie zalety swej kuchni i w końcu zaproponował jakąś niezrównaną baraninę z czosnkiem.
Cudo, nie baranina, panie żołnierzu!... Paluszki lizać, jakem Kipiński!
Kazimierz zgodził się z łatwością.
Czekał dość długo na ową niezwykłą pieczeń. Rozglądał się po alkierzyku
załadowane, sierżant zezwolił Kazimierzowi udać się na pół godziny do miasta celem posilenia się czymkolwiek.<br>Nie wybierając długo, wszedł Kazimierz do pierwszej spotkanej za bramą traktierni. Gospodarz stojący w progu poprowadził go przez izbę szynkową do małego alkierzyka, przy czym kłaniał się niezwykle przyjaźnie, jak dobry znajomy i z osobliwszą rewerencją, szurał po podłodze rozdeptanymi pantoflami.<br>&lt;page nr=227&gt; Uprzejmym basem, jak gdyby nucąc, wyrecytował płynnie wszystkie zalety swej kuchni i w końcu zaproponował jakąś niezrównaną baraninę z czosnkiem.<br>Cudo, nie baranina, panie żołnierzu!... Paluszki lizać, jakem Kipiński!<br>Kazimierz zgodził się z łatwością.<br>Czekał dość długo na ową niezwykłą pieczeń. Rozglądał się po alkierzyku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego