Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Struchlała straż, pobladła świta
A król zupełnie się nie broni
I siada chętnie na jej dłoni.

"Jakiś ty śliczny, mój Jelonku,
Jak ładnie mienisz się na słonku!
Zaraz zabiorę cię do domu
I już nie oddam cię nikomu."

Widząc, że sprawa nie jest błaha,
Marszałek Bąk buławą macha,
Już nadlatuje rój szerszeni,
Co dłoń Janeczki w miazgę zmieni.

Lecz, król Jelonek podniósł różki:
"Proszę zostawić te paluszki,
Niech żaden z was ich nie ukole,
Ja sam oddaję się w niewolę."

Po czym powiada do Janeczki:
"Już czas zakończyć nasze sprzeczki.
Nie chcemy wcale waszej szkody,
A nawet ważne mam powody,
Żeby
Struchlała straż, pobladła świta<br>A król zupełnie się nie broni<br>I siada chętnie na jej dłoni.<br><br>"Jakiś ty śliczny, mój Jelonku,<br>Jak ładnie mienisz się na słonku!<br>Zaraz zabiorę cię do domu<br>I już nie oddam cię nikomu."<br><br>Widząc, że sprawa nie jest błaha,<br>Marszałek Bąk buławą macha,<br>Już nadlatuje rój szerszeni,<br>Co dłoń Janeczki w miazgę zmieni.<br><br>Lecz, król Jelonek podniósł różki:<br>"Proszę zostawić te paluszki,<br>Niech żaden z was ich nie ukole,<br>Ja sam oddaję się w niewolę."<br><br>Po czym powiada do Janeczki:<br>"Już czas zakończyć nasze sprzeczki.<br>Nie chcemy wcale waszej szkody,<br>A nawet ważne mam powody,<br>Żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego