koszar, ale na murawie, w tumanach gryzącego kurzu, kopało piłkę ze dwudziestu wojskowych, i nie było czego tam szukać.<br>Po południu ruszyliśmy więc na cmentarz przez Bukową Górkę, żeby zajrzeć do krypty i rozegrać może grę wojenną. Propozycja ta jednak nie wzbudziła w nikim entuzjazmu. Kiedy siedziałem w domu z ropiejącą nogą, dowiedziałem się od Piotra, że Weiser odmówił im, i to aż dwukrotnie, zdezelowanej parabelki, a o schmeiserze nie chciał nawet słyszeć. Odkąd raz wzięliśmy do rąk prawdziwą broń, po prostu nie byliśmy w stanie znów się uganiać z patykiem pokrzykując: "<vocal desc="ta-ta-ta-tach">!"<br>Z Weiserem nie było jednak sensu dyskutować. Jeśli odmówił