Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
i poda mu ni to kartkę, ni to...
- Był może rok pięćdziesiąty... W tej torebce przysłał mi nasiona tytoniu tureckiego... którego dymem truję pana w tej chwili. Zasiałem ziarenka, najpierw w wazoniku - śmieje się - jak owies dla baranka wielkanocnego... Ślicznie mi toto powschodziło. Więc w maju, po ostatnich przymrozkach... tę rozsadę do ziemi! Tam, za malinami. - Sięgnął po fajkę i trzymał ją jakby dla uwiarygodnienia. - Mam takie tajne bakunisko... Od tamtego czasu kurzę sobie... odeski tytoń. - I wargi zaciśnie, fajkę w powietrzu wzniesie. Ubawiony.
Hans jednak jakby nieufny.
- Niesłychane... W taaaamtych czasach... oficer ten ośmielił się nawiązać kontakt z księdzem... to
i poda mu ni to kartkę, ni to... <br>- Był może rok pięćdziesiąty... W tej torebce przysłał mi nasiona tytoniu tureckiego... którego dymem truję pana w tej chwili. Zasiałem ziarenka, najpierw w wazoniku - śmieje się - jak owies dla baranka wielkanocnego... Ślicznie mi toto powschodziło. Więc w maju, po ostatnich przymrozkach... tę rozsadę do ziemi! Tam, za malinami. - Sięgnął po fajkę i trzymał ją jakby dla uwiarygodnienia. - Mam takie tajne bakunisko... Od tamtego czasu kurzę sobie... odeski tytoń. - I wargi zaciśnie, fajkę w powietrzu wzniesie. Ubawiony. <br>Hans jednak jakby nieufny. <br>- Niesłychane... W taaaamtych czasach... oficer ten ośmielił się nawiązać kontakt z księdzem... to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego