dyszy w jamie, oddech powietrze zaraża... Noc i dzień spoczynku nie ma - pola puste, lud ucieka, zwierz do lasu goni z trwogą... Trzody wyplenił i ludzi, dławi niewiasty i dzieci, a nigdy pastwy niesyty, ciągle ryczy, ciągle dyszy. <br>- Czymże zgładzić żmiję, smoka? Miecz mu skóry nie przebije, pałka czaszki nie roztrzaska, gardła mu nie zduszą dłonie i piorun go nie zabije, i woda go nie pochłonie, i ziemia go nie przykryje. <br><br>Krak na grodzie smutny siedzi, myśli, duma, brodę zwija, podparł się i patrzy w ziemię. "Jak mam pożyć* tego smoka, jak potworę tę umorzyć?" Myśli miesiąc, myśli drugi, smok żre