oczami.<br>Tak działo się zawsze, gdy Szepczący zaczynał nauczać. Jego twarz nabierała rumieńców, w oczach pojawiał się blask, palce skrzywiały drapieżnie, głos potężniał. Zawsze. Każdy gotów był go słuchać i dzień, i dwa, zapomniawszy o strawie i trunku, o robocie w polu, o <orig>banowych</> siepaczach, a słowa brały w posiadanie rozum i duszę.<br>- Prosił cię, byś go zabił, więc musisz to zrobić. Ale nie pchniesz go nożem ani nie spalisz w domu. Wiem, jak to przeprowadzić. Wojewoda niczego się nie domyśli. Ale muszę mieć krew Rodama.<br>*<br>Gwardziści weszli do Dabory szóstkami, maszerując w rytm bębna. Było ich siedemdziesięciu dwóch. Dawno już