ziemi. Wyprostowała się z trudem, zaczerwieniona z wysiłku, ale widocznie rada z siebie. Obróciła się i szła, jakby młodsza, ku drzwiom. Stuk, stuk, uderzały obcasy.<br> Dlaczego stało się właśnie tak? Dlaczego później nikt nie próbował przekonać jakoś starej kucharki?<br> - Po co? - prychnęła na nieśmiałą uwagę Marty Surmówna. - Ona jest stara, rozumie pani? Stara i samotna. Nigdy nie miała własnego domu, gospodarstwa. Żyła w kuchni, cały czas tutaj. Myślała, że tak będzie do śmierci. Że kiedy zabraknie jej sił i nie będzie już mogła pracować, Borowski zapewni jej opiekę. I tak by było. Znała innych rezydentów, napatrzyła się ich w swoim życiu