matury,<br>niejedno dostał odznaczenie.<br>I nagle - takie zaskoczenie!<br><br>Szmaciak się znowu wkurzył wielce<br>i zaczerwienił się na karku.<br>Że widać było dno w butelce,<br>po żyto sięgnął więc do barku.<br>Żyto jest ostre. Gdy przez przełyk<br>przeszła mu tego żyta struga,<br>Szmaciak się jeszcze bardziej zeźlił<br>i teraz na całego ruga:<br><br>Do kurwy nędzy! Wy ciapciaki!<br>Matoły, koły! Wy barany!<br>Do czegośta doprowadzili<br>ten nasz ludowy kraj kochany!<br>Ludzie, powiedzta, komu służem! -<br>Tu straszny rzucił im epitet. -<br>Kto słyszał - pytam - żeby motłoch<br>podchodził w Pcimiu pod Komitet?!<br>Co więcej, on go nawet spalił,<br>spalił go, mówię, żywym ogniem.<br>A mnie, sekretarzowi