do karetki pogotowia stojącej <br>na ulicy.<br><br>- Przyjechałem karetką, bo inaczej by nas <br>nie przepuścili.<br><br>- Pojadę - powiedział Pająk do matki Marycha <br>- muszę pojechać.<br><br>Ona nie słyszała, co do niej mówił. Dawała się prowadzić <br>jak obłąkane dziecko, otwierała usta i szeptała: <br>"Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko <br>miłuję..." Jej zawsze rumiana twarz straciła <br>wszystką krew.<br><br>- Zobaczymy, co się da zrobić, ma silny, młody <br>organizm, ale to paskudna rana.<br><br>- Kiedy to się stało?<br><br>- Przypadek, pech - mówił drobny mężczyzna <br>wsiadając do karetki. - Nikt tego nie chciał, to <br>nie leży w niczyim interesie...<br><br>- Kurwa mać - powiedział Więzień stojąc na <br>chodniku - nie leży w niczyim