Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
antyterrorystów? Snajpera?
Za pułkownikiem przez krzaki przedzierał się tylko Adamek, trzydziestoletni kapitan Urzędu, pełniący funkcję asystenta Woskowicza. Jak na prawą rękę szefa przystało, obciążony był komputerem udającym teczkę.
- A może działo, parę miotaczy ognia? - zakpił Woskowicz. - Po tamtej stronie też tak rozstawił pan ludzi? Tylko na końcach pociągu?
- Nie chciałem ryzykować. Nic nie widać przez te szyby.
Polskie Koleje Państwowe nadal się restrukturyzowały i szyby nie wyglądały dużo lepiej niż w policyjnym uazie, po dach pokrytym błotem. Wypatrzenie składającego się do strzału pasażera faktycznie mogło przysporzyć trudności.
- Nikt nie wyskoczył? Tu albo wcześniej? Poinstruowaliście maszynistów?
- Jak dojeżdżaliśmy, akurat stawał. Tu jest
antyterrorystów? Snajpera?<br>Za pułkownikiem przez krzaki przedzierał się tylko Adamek, trzydziestoletni kapitan Urzędu, pełniący funkcję asystenta Woskowicza. Jak na prawą rękę szefa przystało, obciążony był komputerem udającym teczkę.<br>- A może działo, parę miotaczy ognia? - zakpił Woskowicz. - Po tamtej stronie też tak rozstawił pan ludzi? Tylko na końcach pociągu?<br>- Nie chciałem ryzykować. Nic nie widać przez te szyby.<br>Polskie Koleje Państwowe nadal się restrukturyzowały i szyby nie wyglądały dużo lepiej niż w policyjnym uazie, po dach pokrytym błotem. Wypatrzenie składającego się do strzału pasażera faktycznie mogło przysporzyć trudności.<br>- Nikt nie wyskoczył? Tu albo wcześniej? Poinstruowaliście maszynistów?<br>- Jak dojeżdżaliśmy, akurat stawał. Tu jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego