do powiatu. Na dworze robił się zmierzch. Wkoło wieżyczki kościelnej krążyło stado kawek, wrzeszcząc przeraźliwie; świstały nahajki i dziko brzmiały przekleństwa żołnierskie. Przygnębiający tragizm szedł z tego obrazu, ze zgarbionych pleców więźniów, z biernej apatii, z jaką przyjmowali razy niby coś obojętnego, powszedniego, codziennego...<br>Kopecki i Wołk nie sami sprawowali rząd w powiecie starokonstantynowskim. Pierwszy był "<foreign lang="ukr">hołową ziemstwa</>", drugi szefem władz administracyjnych, ale prócz nich znajdował się jeszcze "dobrodij" Małańczuk, były palacz z cukrowni satanowskiej, obecnie "<foreign lang="ukr">hołowa ziemielnej uprawy</>", dosyć nieszkodliwy Trawko, flegmatyczny Drabina i inni. Wszyscy oni nie posiadali absolutnie żadnych <orig>kwalifikacyj</> na swe stanowiska, a jedynym motorem popychającym ich