nie poszedłbym, gdyby nie Janka w Warszawie, bo bałbym się. Oni zostali. <br> Z ich dalszych losów Janusz Minkiewicz, który wtedy w Wilnie ratował się, prowadząc kabaret "Ksantypa", ułożył po swoim powrocie do Warszawy za Niemców makabryczną powiastkę i czytał ją ze śmiechem na podziemnych wieczorach literackich. O wielkim strachu pod rządami Sowietów nikt naprawdę nie wie, kto go nie przeżył, więc może decyzja Leszka B., żeby uchronić się od wywózki, wykładając marksizm-leninizm na kursach dla robotników, wyglądała tylko śmiesznie, zważywszy że o marksizmie nie miał pojęcia. Występuje w powieści Józefa Mackiewicza Droga donikąd właśnie jako przykład ówczesnych sposobów przystosowania. Janusz