mikrofonu dorwał się nagrodzony. Nie miałem pojęcia, kim jest, ale był to chyba człowiek kultury, może poeta, dużo bowiem mówił o pokarmie duchowym, i najwyraźniej była to myśl płynąca z jego głębi: za każdym razem, gdy wymieniał słowo "pokarm", przełykał ślinę i burczało mu w brzuchu. Dostrzegłem też, że tęsknie rzuca okiem na stół, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak jest to poeta, oni zawsze przecież niedojadali i nawet, jeśli pamiętam, któryś umarł z głodu, co zapewne zostało zapisane w genach. Jak słusznie przewidział Roszko, nagrodzony błyskawicznie skończył podziękowania.<br>- Limit pięciu minut - wyjaśnił tonem fachowca. - Jak przekroczysz, to cię za karę