Oni nie muszą tego robić skrycie. Jak rozumieć ten list, pewnie od Szyca? Nie, nie od niego, Szyc znikł, przebija się przez front, więc od kogo?<br>- Szyc nie jest sam, stoją za nim inni, wiadoma osoba, to nie musi być ktoś od niego. To ktoś stąd. Taki ktoś, kto nie rzuca się w oczy, a kontakt z nim nie budzi podejrzeń, jak ksiądz, doktor, aptekarz.<br>- Masz na myśli naszego proboszcza?<br>- Właśnie - pokiwał głową Jassmont. Sądził, że tamta rozmowa przy bimbrze odeszła w niebyt. Jeszcze kołaczą się jakieś strzępy, skojarzenia bledną w pamięci, nie do końca. <br><br>- Wyrzuć to, nie myśl o tym więcej