nie wszystko jednak. Żebym <br>takich słów nie słyszała więcej.<br>Dominika wzrusza lekko ramionami, tak, żeby mama tego nie wyczuła, <br>a potem obejmuje ją mocno.<br>- Słowo daję, niedługo cię przerosnę! Już <br>przerastam...<br><br><br> *<br>...Patrzy na babkę. Malejąca z każdym krokiem postać <br>jest już na tarasie.<br>- Żeby się chociaż zatrzymała dla złapania <br>tchu - rzuca w przestrzeń uwagę Dominika. Jest dziś, <br>nie dawniej, stoi sama przy oknie. - Chociaż na chwilę!<br>Skąd. Babce nigdy niczego nie brakuje. Nawet tchu, gdy tak wyprostowana <br>maszeruje pod górę. Prawie wyprostowana. Po czterdziestu dziewięciu <br>stopniach schodów, które, choćby na krótko, odbierają <br>dech każdemu. Jej też, Dominice. Nawet Pawłowi. Ale Paweł