to tak, w środku dnia drzwi na oścież, a nikogo w domu, przecież może kto wejść i co wynieść, tyle się teraz tałatajstwa kręci po blokach, że aż strach i tak się zainteresowałem z sąsiedzkiego braterstwa, bo jak sąsiad sąsiadowi nie pomoże, to kto panowie, kto?, wchodzę dalej i nawołuję, rzucam okiem na płaszczyki, piękne, delikatne, gdybym tak ja mógł taki swojej sprawić, to by było, po nogach by mnie całowała, idę dalej pomaleńku i pytam cały czas, czy ktoś jest, czy nie, po prawej pokój, łazienka na wprost, wchodzę na lewo do dużego pokoju, otwarty na oścież, a na stole stoi