problem jest jakiś głębszy. Mam wrażenie, że moje życie jest bez sensu, choć w zasadzie nic mi nie brakuje. Mam pracę, nie jestem głupia ani trywialna. Czuję się jednak tak, jakby nikt nie był po mojej stronie. Widzę, jak wszyscy biegamy za swoimi sprawami i zamiast rozmawiać poważnie i uczciwie, rzucamy sobie strzępki jakichś pustych myśli i pędzimy dalej. Potrzebuję kogoś, kto mógłby mi pokazać, że może być coś więcej w moim życiu, kogoś, kto by uznał, że nawet moje sny są ważne, że nie jestem pomijalnym pionkiem w historii świata. Chcę nabrać przekonania, że chodzę po twardym gruncie, że nie robię