miała czas. Można było się umówić z nią na piwo czy do kina w środku tygodnia lub na podryw w weekend. Zapytałam ją, jak to robi? Przecież z większością znajomych, którzy zajęli się karierą, kontakt się urwał, bo byli już nie dla świata, tylko dla pracy. <br>- Nigdy nie byłam zwolenniczką rzucania się na głęboką wodę - tłumaczy mi Joanna. - Widziałam ludzi, którzy szli do jakiejś morderczej pracy, a potem pożerał ich stres i brak snu. Uważam, że lepiej uczyć się powoli, zbierać doświadczenia. Potem, kiedy już uda się wspiąć do dużej firmy, człowiek nie jest zielony i lepiej daje sobie radę z wymaganiami