Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
łobuz wykiwał drugiego. Odsiedzi trochę, wyjdzie na wolność przed terminem, zagarnie schowaną przed kumplem fortunę i do końca życia będzie żył jak panisko! - zapewnia jegomość w militarnej kurtce, upstrzonej zielono-brązowymi plamami, dmuchając zawzięcie na pianę, odgradzającą jego sumiaste wąsy od złocistego piwa. Stali bywalcy parczewskiej piwiarni przytakują mu machinalnie, sącząc bursztynowy napój.
- Po mojemu, to oni nawzajem się wykołowali, jeden drugiego oszukał głupim gadaniem o jakimś skarbie! Wierzysz pan, że w tym kuferku babcia trzymała coś cennego? Bo ja nie?! - zaperzył się ogolony "na łysą pałę" młodzieniec o fizjonomii skacowanego skina.
- Tak czy owak, zabili babcię za darmo, no nie
łobuz wykiwał drugiego. Odsiedzi trochę, wyjdzie na wolność przed terminem, zagarnie schowaną przed kumplem fortunę i do końca życia będzie żył jak panisko!&lt;/&gt; - zapewnia jegomość w militarnej kurtce, upstrzonej zielono-brązowymi plamami, dmuchając zawzięcie na pianę, odgradzającą jego sumiaste wąsy od złocistego piwa. Stali bywalcy parczewskiej piwiarni przytakują mu machinalnie, sącząc bursztynowy napój. <br>&lt;q&gt;- Po mojemu, to oni nawzajem się wykołowali, jeden drugiego oszukał głupim gadaniem o jakimś skarbie! Wierzysz pan, że w tym kuferku babcia trzymała coś cennego? Bo ja nie?!&lt;/&gt; - zaperzył się ogolony "na łysą pałę" młodzieniec o fizjonomii skacowanego skina.<br>&lt;q&gt;- Tak czy owak, zabili babcię za darmo, no nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego