Kupsztyk siedział na ganku i z zadowoloną miną palił papierosa. <br>Nasz widok zdziwił go: przyglądał się naszym odświętnym strojom, owiniętym w elegancki papier butelkom. W jego oczach stopniowo pojawił się wyraz zrozumienia. Uderzył się dłonią w czoło: o kurde, jakże mógł zapomnieć! Ale to drobiazg, nic straconego! Zaczekamy przez chwilę, sącząc to winko, które przynieśliśmy, a on tymczasem migiem coś zrządzi. <br>Zręcznie rozpalił w piecu, pokroił kawałek boczku, posiekał świeżą cebulę, podsmażył, zrobił jajecznicę z kilkunastu jajek.<br>- Uwierzcie mi, najwykwintniejsze potrawy to te najprostsze - zapewnił nas, kładąc dymiącą patelnię i grube pajdy chleba na stole. - Tej prawdy nauczyłem się w słodkiej