szesnastolatkowi udało się przekonać asekurantów, że jego obecność jest niezbędna do rozpoczęcia koncertu. W środku wciąż jasno, wchodzę jako jeden z pierwszych. Klub Studio to dwa poziomy, tak, że można patrzeć na scenę stojąc bezpośrednio przy niej lub jak kto woli z balkonów umieszczonych pod sufitem. Podziwiam panoramę z góry, sącząc piwo i wyszukując znane twarze krakowskich wykonawców.<br>W końcu coś się zaczyna dziać, ludzie tłoczą się pod sceną, a na niej skład którego nazwa umknęła mi w momencie, kiedy chłopakom pogubiły się zwrotki, a następnie bit. Pograli, pokrzyczeli, ale akustyk chyba dopiero zbierał siły, więc przeniosłem się kilka metrów dalej