ścina bolesny skurcz.<br>Nie, nie oszukasz mnie, blondowłosa chemiczko. Chowasz się za swoją pasję od życia, od którego tu uciekłaś, jak i tamci.<br>Pani zza kontuaru, przyświecając latarką elektryczną, prowadzi nas do kabiny. Idziemy ku niej nie przedeptaną ścieżką, łąką nad wyraz bujną i <orig>rośną</>, nogi nasze miażdżą nieznane rośliny, sączące w noc ciężkie zapachy.<br>Kabina ma lampkę naftową. Ale cóż to znaczy, kiedy nad nią rozpięła się wspaniała gwiezdna iluminacja. W dole pod nami huczy Pacyfik, zdobywający od tysięcy lat zatoczkę, na której zboczu przylepiła się nasza kabinka. W drzewach, które nabiegły na nas z nieprzeniknionych <orig>obieży</> Ziemi Nietkniętej, poczyna