Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
odkrywa to dziewczęce we mnie, całuje mnie i żąda, domaga się, prosi, by stało się to, czego oboje tak wtedy pragnęliśmy,
i naraz czuję to znowu, i ogarnia mnie sen, i we śnie to jest tak:
znużony słońcem i tym miłym baraszkowaniem w wodzie Hamid leży na granicy cienia i sączącego się przez listowie nadrzecznych krzewów blasku słońca w zenicie, pogrążony we śnie niczym kot, który nachłeptał się śmietany, i kiedy tak patrzę na niego nie bez czułości, obraca się na wznak, i ja, wpatrując się w niego, ja, nagle znów Uta i znów we śnie, nie mogę uwierzyć własnym oczom
odkrywa to dziewczęce we mnie, całuje mnie i żąda, domaga się, prosi, by stało się to, czego oboje tak wtedy pragnęliśmy,<br>i naraz czuję to znowu, i ogarnia mnie sen, i we śnie to jest tak:<br>znużony słońcem i tym miłym baraszkowaniem w wodzie Hamid leży na granicy cienia i sączącego się przez listowie nadrzecznych krzewów blasku słońca w zenicie, pogrążony we śnie niczym kot, który nachłeptał się śmietany, i kiedy tak patrzę na niego nie bez czułości, obraca się na wznak, i ja, wpatrując się w niego, ja, nagle znów Uta i znów we śnie, nie mogę uwierzyć własnym oczom
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego