utwór się skończył, oboje zgodnym mruknięciem przyznali, że<br>istotnie był bardzo piękny.<br> Paweł wstał i ponownie zbliżył się do regału.<br> - Puszczę jakąś taśmę, może jakieś piosenki? O, mam coś, nasze młode<br>lata.<br><br> Siedzieli jeszcze długo, starając się faktycznie wyciszyć myśli.<br>Zapomnieć o wszystkich zgryzotach. Powoli przysypiali kołysani<br>wspomnieniami i słowami sączącymi się z głośników. Senność lekka jak<br>śnieg. Kiedy to było? Tak dawno, tak dawno temu. Bezprzyczynny mój<br>dzień, bezsensowny mój wiek. Chodziliśmy jeszcze do szkoły. I te ślady<br>bezładnych moich kroków po ziemi. Cholera, ściska mnie za gardło. Te<br>piosenki, ten głos, to my, my, których już nie ma, choć