Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
utwór się skończył, oboje zgodnym mruknięciem przyznali, że
istotnie był bardzo piękny.
Paweł wstał i ponownie zbliżył się do regału.
- Puszczę jakąś taśmę, może jakieś piosenki? O, mam coś, nasze młode
lata.

Siedzieli jeszcze długo, starając się faktycznie wyciszyć myśli.
Zapomnieć o wszystkich zgryzotach. Powoli przysypiali kołysani
wspomnieniami i słowami sączącymi się z głośników. Senność lekka jak
śnieg. Kiedy to było? Tak dawno, tak dawno temu. Bezprzyczynny mój
dzień, bezsensowny mój wiek. Chodziliśmy jeszcze do szkoły. I te ślady
bezładnych moich kroków po ziemi. Cholera, ściska mnie za gardło. Te
piosenki, ten głos, to my, my, których już nie ma, choć
utwór się skończył, oboje zgodnym mruknięciem przyznali, że<br>istotnie był bardzo piękny.<br> Paweł wstał i ponownie zbliżył się do regału.<br> - Puszczę jakąś taśmę, może jakieś piosenki? O, mam coś, nasze młode<br>lata.<br><br> Siedzieli jeszcze długo, starając się faktycznie wyciszyć myśli.<br>Zapomnieć o wszystkich zgryzotach. Powoli przysypiali kołysani<br>wspomnieniami i słowami sączącymi się z głośników. Senność lekka jak<br>śnieg. Kiedy to było? Tak dawno, tak dawno temu. Bezprzyczynny mój<br>dzień, bezsensowny mój wiek. Chodziliśmy jeszcze do szkoły. I te ślady<br>bezładnych moich kroków po ziemi. Cholera, ściska mnie za gardło. Te<br>piosenki, ten głos, to my, my, których już nie ma, choć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego