ilościach i małymi kieliszkami. To już oczywiste, prawda? <br><br><tit>Monte Grappa i polski śnieg</><br><br>Przez całą noc padało i kilka płatków zamarzło na szybie niczym ślady anielskich palców.<br> Przynajmniej w pierwszej chwili odczytał to tak: gdy się obudził, nie mógł się jeszcze zorientować, co się w pokoju zmieniło. Szpary w żaluzjach sączyły do środka ruchomą jasność, przytłumioną biel, kładącą się na ścianach, meblach, pościeli ciężkim chłodem. Przez chwilę wydawało mu się, że to ten obraz przywieziony z Padwy tak promieniuje swoimi śniegami na dachach starych krakowskich kamienic, tak bieli i tak chłodzi widzialny świat, a nawet te stwory, co nocami pukają do