słyszał coś takiego. Chyba sprowadzić z miasta. <br>- Dużo bym za taki kawałek dał - powiedział od niechcenia Hubert, wiercąc w twardej, czarnej od węgla ziemi dziurę kawałkiem żelaza. Rzucił okiem na Stefka. Twarz chłopca była zacięta i skupiona, a oczy błyszczały. Cały był czarny i świecący. Ręce obnażone powyżej łokci, pokryte sadzą, chwytały przedmioty pewnie, ze zręcznością i siłą. <br>Przed kuźnię zatoczył się wóz, a chłop, nachyliwszy się ku drzwiom kuźni, wołał: <br>- Krasij, a chody tutka na minutku! <br>Prawie natychmiast Stefek podsunął się do Huberta. <br>- A ja toby może wiedział, gdzie taki kamień można dostać - powiedział szybko. <br>Hubert zachował spokój. <br>- Phi - powiedział