Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
wiem, jak to połączyć. Odkładam na ostatek.
Mówił do dziewczyny, kiedy nocą nie mogli spać z głodu.
Mówił, aby słuchała jego, a nie bełkoczących naokoło ludzi, zapadłych w gorączkowy sen.
Uczepiony na wierzchołku wielkiej drabiny rozstawionej nad legowiskiem, rysował węglem wczepionym w koniec kija swoje olbrzymie postacie. Malował jak jaskiniowiec, sadzą, glinką, wapnem. Proszki barwników, które przynosiła nie wiadomo skąd Gina, chronił jak chleb.
Kiedy wydarły mu się na chropowatym murze wszystkie pędzle, robił je ze swoich włosów i z włosów Giny.
Malował w stanie bezustannej głodowej euforii. Spieszył się i klął jesień skracającą dnie. Zawieszony jak pająk w powietrzu, ciągnął
wiem, jak to połączyć. Odkładam na ostatek.<br>Mówił do dziewczyny, kiedy nocą nie mogli spać z głodu.<br>Mówił, aby słuchała jego, a nie bełkoczących naokoło ludzi, zapadłych w gorączkowy sen.<br>Uczepiony na wierzchołku wielkiej drabiny rozstawionej nad legowiskiem, rysował węglem wczepionym w koniec kija swoje olbrzymie postacie. Malował jak jaskiniowiec, sadzą, glinką, wapnem. Proszki barwników, które przynosiła nie wiadomo skąd Gina, chronił jak chleb.<br>Kiedy wydarły mu się na chropowatym murze wszystkie pędzle, robił je ze swoich włosów i z włosów Giny.<br>Malował w stanie bezustannej głodowej euforii. Spieszył się i klął jesień skracającą dnie. Zawieszony jak pająk w powietrzu, ciągnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego