Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
może zabił. A tak nie minie go kara. Napisałam władzom, że to z jego winy. Tak się boję umierać! Jedyny mój, najdroższy! Kocham..."
P'an zawrzał. Rzucił się ku drzwiom. Na progu zatrzymał się. Dokąd? Zabić dziobatego? Tak czy owak trzeba czekać do rana. Przycupnął na worku nie rozbierając się. Myśli sadziły jedna przez drugą. A wewnątrz - fizyczny, żrący ból.
Stopniowo z chaosu wynurzyły się myśli prawidłowe, ścisłe.
I cóż tu dziobaty? Pionek. Kółko olbrzymiego mechanizmu. Zabić jednostkę? Nonsens! Skoro dąb zasłania słońce, cóż pomoże zerwać żołądź? Trzeba zrąbać pień. Podkopać korzenie. Runie - wszystkie żołędzie posypią się na ziemię. Byle wytrwale podrywać
może zabił. A tak nie minie go kara. Napisałam władzom, że to z jego winy. Tak się boję umierać! Jedyny mój, najdroższy! Kocham..."<br>P'an zawrzał. Rzucił się ku drzwiom. Na progu zatrzymał się. Dokąd? Zabić dziobatego? Tak czy owak trzeba czekać do rana. Przycupnął na worku nie rozbierając się. Myśli sadziły jedna przez drugą. A wewnątrz - fizyczny, żrący ból.<br>Stopniowo z chaosu wynurzyły się myśli prawidłowe, ścisłe.<br>I cóż tu dziobaty? Pionek. Kółko olbrzymiego mechanizmu. Zabić jednostkę? Nonsens! Skoro dąb zasłania słońce, cóż pomoże zerwać żołądź? Trzeba zrąbać pień. Podkopać korzenie. Runie - wszystkie żołędzie posypią się na ziemię. Byle wytrwale podrywać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego