Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
aż zadzwoniło.
Wtedy Galileusz, stwierdziwszy moją całkowitą ignorancką nieudolność, zmuszony był ingerować. Jakiś czas usiłował wyrwać mi ster z rąk, ale ja uparcie chciałem jednak coś jeszcze udowodnić. I w tym niemądrym naszym szamotaniu straciliśmy ostatecznie panowanie nad statkiem. Statek zakręcił się na miejscu jak oparzony bąk i zrobiwszy szalone salto przebił zwietrzałą tkaninę mapy nieba.
Zostałem odrzucony do tyłu i straciłem przytomność. Musiało to trwać ileś tam lat świetlnych, czyli ułamek chwili. Oprzytomniałem na dnie statku, w samym kącie szkatułki. Galileusz stał wyprostowany przy sterze. Miał gniewnie załamaną brew i wysuniętą wysiłkiem, przesiewającą bezgłośnie przekleństwa brodę. Coś próbował jeszcze naprawić
aż zadzwoniło.<br>Wtedy Galileusz, stwierdziwszy moją całkowitą ignorancką nieudolność, zmuszony był ingerować. Jakiś czas usiłował wyrwać mi ster z rąk, ale ja uparcie chciałem jednak coś jeszcze udowodnić. I w tym niemądrym naszym szamotaniu straciliśmy ostatecznie panowanie nad statkiem. Statek zakręcił się na miejscu jak oparzony bąk i zrobiwszy szalone salto przebił zwietrzałą tkaninę mapy nieba.<br>Zostałem odrzucony do tyłu i straciłem przytomność. Musiało to trwać ileś tam lat świetlnych, czyli ułamek chwili. Oprzytomniałem na dnie statku, w samym kącie szkatułki. Galileusz stał wyprostowany przy sterze. Miał gniewnie załamaną brew i wysuniętą wysiłkiem, przesiewającą bezgłośnie przekleństwa brodę. Coś próbował jeszcze naprawić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego