Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
bezruchu jest żywym trupkiem. Statki, przelatujące samoloty - wszystko przesuwa się na północ. Dryfujemy w dół...
Trzeci dzień bez wiatru. Ciepło. Cofam wszystko, co powiedziałem w ciągu tych trzech, chyba najstraszliwszych w całej eskapadzie, dni. Cofam zwłaszcza wszystkie niecenzuralne słowa, obelgi rzucane na ocean, bogów, ludzi, samego siebie. Pamiętam, że ja sam, "Nord III", nasza eskapada jest tylko ziarnem piasku wobec zawiłych spraw świata. Wobec rzeczy naprawdę istotnych... Wszystko jedno, czy dopłynę do San Francisco jako siwy starzec, czy nie dopłynę tam, nigdy nie będę się wściekał, groził, przeklinał.
Siedzę na dziobie wpatrzony w dal, gdzie, jak mi się wydaje, od dwu
bezruchu jest żywym trupkiem. Statki, przelatujące samoloty - wszystko przesuwa się na północ. Dryfujemy w dół...<br> Trzeci dzień bez wiatru. Ciepło. Cofam wszystko, co powiedziałem w ciągu tych trzech, chyba najstraszliwszych w całej eskapadzie, dni. Cofam zwłaszcza wszystkie niecenzuralne słowa, obelgi rzucane na ocean, bogów, ludzi, samego siebie. Pamiętam, że ja sam, "Nord III", nasza eskapada jest tylko ziarnem piasku wobec zawiłych spraw świata. Wobec rzeczy naprawdę istotnych... Wszystko jedno, czy dopłynę do San Francisco jako siwy starzec, czy nie dopłynę tam, nigdy nie będę się wściekał, groził, przeklinał.<br> Siedzę na dziobie wpatrzony w dal, gdzie, jak mi się wydaje, od dwu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego