Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
obca osoba, byłaby obca niezależnie od zarażenia przez monadę tamtą dzieciobójczynią.
Wyszedł na balkon. Zapalił papierosa. Uniósł sygnet do warg.
- Schatzu?
- Jadę, jadę.
- Oby to było coś naprawdę ważnego.
- Musi być pan porządnie wytrącony z równowagi, skoro mówi tak starymi memami.
- Nie wymądrzaj się.
Nocny Nowy Jork to miasto ludzi samotnych, wystarczy spojrzeć, to jest twierdza, tu się żyje przeciw, w opozycji, takie metropolie kumulują i katalizują gniew, zawiść, awersję, strach, z poziomu myślni muszą się jawić jako prawdziwe gigageneratory negatywnych uczuć. Bo tyle osób stłoczonych w jednym miejscu niczego innego nie może wyindukować. Miał rację Numer 5, miał rację: to
obca osoba, byłaby obca niezależnie od zarażenia przez monadę tamtą dzieciobójczynią. <br>Wyszedł na balkon. Zapalił papierosa. Uniósł sygnet do warg. <br>- Schatzu? <br>- Jadę, jadę. <br>- Oby to było coś naprawdę ważnego. <br>- Musi być pan porządnie wytrącony z równowagi, skoro mówi tak starymi memami. <br>- Nie wymądrzaj się. <br>Nocny Nowy Jork to miasto ludzi samotnych, wystarczy spojrzeć, to jest twierdza, tu się żyje przeciw, w opozycji, takie metropolie kumulują i katalizują gniew, zawiść, awersję, strach, z poziomu &lt;orig&gt;myślni&lt;/&gt; muszą się jawić jako prawdziwe gigageneratory negatywnych uczuć. Bo tyle osób stłoczonych w jednym miejscu niczego innego nie może wyindukować. Miał rację Numer 5, miał rację: to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego