jej objawiać w widzeniu tak niezwykłym. Jego obecność wyczuwała nieustannie, choć oczy miała zakryte i widziała tylko rzeczy zwyczajne. Bardzo kochała Boga i ludzi w swych późnych latach.<br>Nie mogła się więc pogodzić z tak agresywną i nietolerancyjną wiarą, jaką żywił Władysław Gruszecki. Był chrześcijaninem walczącym, a bronią jego był sarkazm, czego siostra Weronika nigdy nie pochwalała.<br>- Trochę więcej miłości, Władziu - mówiła słabym, starczym głosikiem, kiedy ją odwiedzał, przynosząc ciastka od Bliklego, zapach wody kolońskiej i krótkowzroczne spojrzenie szydercy. Jego ciemne, żydowskie oczy zapalały się chłodnym, niemiłym blaskiem, ilekroć mówił o Żydach. Zapewne cierpiał straszliwie. Ale nie tylko w swej polskości