Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
śpiwór, łatwo przyswajalne cukry mogły jeszcze odwrócić najgorsze. Koledzy posadzili Magdę na plecakach, nacierali, rozgrzewali. Jej skafander tak zesztywniał, że nie potrafili go rozciąć!
Około godz. 7.00 dwóch grotołazów zdecydowało się zejść po pomoc. Rozwidniało się, gdy byli zaledwie 150 m od żlebu. Tam rozdzielili się. Pierwszy dotarł do schroniska na Przysłopie Miętusim o godz. 9.00. Skrajnie wyczerpany przekazał ratownikowi Adamowi Maraskowi informację o tym, co się dzieje w górze.
W międzyczasie rozbiera mnie troje ludzi, podają coś gorącego do picia. Po 10 minutach ratownicy wychodzą w góry. Po ich wyjściu w 15 minut później dociera nasza grupa alarmowa
śpiwór, łatwo przyswajalne cukry mogły jeszcze odwrócić najgorsze. Koledzy posadzili Magdę na plecakach, nacierali, rozgrzewali. Jej skafander tak zesztywniał, że nie potrafili go rozciąć!<br>Około godz. 7.00 dwóch grotołazów zdecydowało się zejść po pomoc. Rozwidniało się, gdy byli zaledwie 150 m od żlebu. Tam rozdzielili się. Pierwszy dotarł do schroniska na Przysłopie Miętusim o godz. 9.00. Skrajnie wyczerpany przekazał ratownikowi Adamowi Maraskowi informację o tym, co się dzieje w górze.<br>W międzyczasie rozbiera mnie troje ludzi, podają coś gorącego do picia. Po 10 minutach ratownicy wychodzą w góry. Po ich wyjściu w 15 minut później dociera nasza grupa alarmowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego