Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
i
patrzyłem na tych trzech, póki nie znikli za najbliższym zakrętem.
- Portfel jest w moim chlebaku - powiedziałem do ojca, ale nie
odezwał się.


Wkrótce musieliśmy znów holować ponton - wzdłuż stromego brzegu,
przez skalne progi, które nagle przecięły rzekę. Szliśmy po śliskich
kamieniach, w zimnej wodzie, brodząc wśród liści łopianów. Kiedy
ściemniło się, ojciec powiedział, że tu gdzieś prześpimy się. Tak jak
pierwszej nocy, kiedy uciekaliśmy przed burzą i teraz wnosiliśmy manele
na wysoką skarpę. Ponton został pod skałą.
Nie rozstawialiśmy namiotu - spaliśmy pod gołym niebem, pod
gwiazdami, jak powiedział Kojak. Naokoło rosły wielkie buki i kiedy
czasem powiał wiatr, widziałem poruszające się
i<br>patrzyłem na tych trzech, póki nie znikli za najbliższym zakrętem.<br> - Portfel jest w moim chlebaku - powiedziałem do ojca, ale nie<br>odezwał się.<br><br><br> Wkrótce musieliśmy znów holować ponton - wzdłuż stromego brzegu,<br>przez skalne progi, które nagle przecięły rzekę. Szliśmy po śliskich<br>kamieniach, w zimnej wodzie, brodząc wśród liści łopianów. Kiedy<br>ściemniło się, ojciec powiedział, że tu gdzieś prześpimy się. Tak jak<br>pierwszej nocy, kiedy uciekaliśmy przed burzą i teraz wnosiliśmy manele<br>na wysoką skarpę. Ponton został pod skałą.<br> Nie rozstawialiśmy namiotu - spaliśmy pod gołym niebem, pod<br>gwiazdami, jak powiedział Kojak. Naokoło rosły wielkie buki i kiedy<br>czasem powiał wiatr, widziałem poruszające się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego