Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
cieniów,
śladów tego, co ją pustoszyło.
Ze wszystkich tworkowskich przeżyć najcięższe było właśnie to, gdy uświadomiłem
sobie, że napiętnowałem ją swoim obłąkaniem...
Mam przed sobą żywe tego świadectwo.
Ona się wkrótce spali.
To ja niszczę najbliższego sobie człowieka.
I natychmiast ogarnął mnie popłoch.
Zerwałem się z ławki, zacząłem krążyć po ścieżce, tak jak to
czynią ci w najgorszym stanie, ci naprawdę błędni, których gna lęk i
strach, bojaźń i trwoga, i niemoc odczuwania czegokolwiek prócz
gryzącej rozpaczy i popłochu...
I to wszystko, czego w takiej męce się pozbyłem, na powrót było
we mnie, na powrót mną owładnęło...

I znów, jak niegdyś
cieniów, <br>śladów tego, co ją pustoszyło.<br> Ze wszystkich tworkowskich przeżyć najcięższe było właśnie to, gdy uświadomiłem <br>sobie, że napiętnowałem ją swoim obłąkaniem...<br> Mam przed sobą żywe tego świadectwo.<br> Ona się wkrótce spali.<br> To ja niszczę najbliższego sobie człowieka.<br> I natychmiast ogarnął mnie popłoch.<br> Zerwałem się z ławki, zacząłem krążyć po ścieżce, tak jak to<br>czynią ci w najgorszym stanie, ci naprawdę błędni, których gna lęk i<br>strach, bojaźń i trwoga, i niemoc odczuwania czegokolwiek prócz<br>gryzącej rozpaczy i popłochu...<br> I to wszystko, czego w takiej męce się pozbyłem, na powrót było<br>we mnie, na powrót mną owładnęło...<br> &lt;page nr=258&gt;<br> I znów, jak niegdyś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego