Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 43
Miejsce wydania: Kraków
Rok wydania: 1993
Rok powstania: 1994
w krzaki...
Przekradł się wydmowym lasem w stronę morza.
Tam zobaczył obraz, jak z science fiction - na brzegu stał wyciągnięty dwuszereg jakiegoś wojska, jakby te setki ludzi przed chwilą wyszły z morza.
Nie stracił kontenansu, zdjął górę od pidżamy i energicznie się gimnastykując, podskakując, przedefilował przed frontem i zniknął na ścieżce do wioski.
Minął po drodze, cały czas w sportowych podskokach i skłonach, parę patroli, którym do głowy nie przyszło, z kim mają do czynienia.
Kogo chcieli złapać, nie wiadomo.
Podobno szukali Bujaka.
Ale blokowali potem szosę, a Jurek miał jechać do św. Brygidy do Gdańska.
Przejechał bocznymi, polnymi dróżkami, po
w krzaki...<br>Przekradł się wydmowym lasem w stronę morza.<br>Tam zobaczył obraz, jak z &lt;foreign&gt;science fiction&lt;/&gt; - na brzegu stał wyciągnięty dwuszereg jakiegoś wojska, jakby te setki ludzi przed chwilą wyszły z morza.<br>Nie stracił kontenansu, zdjął górę od pidżamy i energicznie się gimnastykując, podskakując, przedefilował przed frontem i zniknął na ścieżce do wioski.<br>Minął po drodze, cały czas w sportowych podskokach i skłonach, parę patroli, którym do głowy nie przyszło, z kim mają do czynienia.<br>Kogo chcieli złapać, nie wiadomo.<br>Podobno szukali Bujaka.<br>Ale blokowali potem szosę, a Jurek miał jechać do św. Brygidy do Gdańska.<br>Przejechał bocznymi, polnymi dróżkami, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego