się z Warszawą<br>i proszę! Są golędziniacy!<br>Chłopie! Jak oni się przy pracy<br>zwijają! Lecą tylko wióry!<br>Pały, jak w bęben, walą w skóry!<br>Ale dostają tu po głowie!<br>Powiada jeden mi kapitan:<br>Zrobim im taką ścieżkę zdrowia,<br>że się odechce żyć bandytom!<br>Bo oni to w szeregu pranie<br>zwą ścieżką zdrowia - fajne dranie!<br><br>Szmaciak mu tutaj w słowo wpada,<br>lecz będąc na pół rozbudzony,<br>sam dobrze nie wie, o czym gada,<br>lecz tylko ryczy jak szalony:<br>Bijcie ich, sieczcie, rżnijcie! Śmiało!<br>Po zębach, nerach i po kroku!<br>Ale rozprawcie się z Deptałą!<br><br>Waldek, tyś chyba jeszcze w szoku!<br>- w słuchawkę krzyczy