Na razie jednak na afgańskich bazarach wciąż opowiadano historie o tym, jak to wzorując się na swoim wielkim imienniku, kalifie Omarze, wymykał się w przebraniu ze swego pałacu, by wmieszać się w tłum, nierozpoznany usłyszeć, co naprawdę mówią jego poddani, czym się martwią, z czego się cieszą. Jeśli podczas takiej sekretnej wyprawy jednooki emir usłyszał więcej skarg niż zachwytów, następnego dnia rozkazywał wieszać na obwoźnych szubienicach z czołgowych luf rabusiów, szubrawców, lichwiarzy, nieuczciwych urzędników i niegodziwych komendantów. <br>Po latach anarchii, bezprawia i gwałtu skromny, prosty, sprawiedliwy i surowy, a czasami nawet okrutny emir wydawał się mieszkańcom Kandaharu darem Niebios. Łatwo godzili